Złote Myśli Joja

czwartek, 12 lutego 2009

Ej, weź mi tu nie filozuj...


Atmosfera w naszym pokoju siadła dziś totalnie... Jojo parę godzin temu wyjechał, nie ma kto raczyć nas durnymi a zarazem niebanalnymi tekstami, smerfnymi historiami i niecenzuralnymi kawałami. Cholera, nie do wiary, ale uczymy się... I to tak na serio:) Ostatni dzień sesji przed nami... Sesji, która przebiegła w miarę gładko i bezproblemowo pomimo paru potknięć każdego z nas. A niektórzy potknięć się nie spodziewali... No bo fakt, wykładowcom czasem odpi***ala i nie ważne jak wiele umiesz to i tak z pierwszym terminem możesz się pożegnać bo ilość dwój w indeksie musi się zgadzać a i poważanie wśród studentów mieć trzeba, niech się boją, niech zgrzytają zębami, legendą uczelni trzeba być i basta! Chyba co poniektórych w dzieciństwie pogrzebaczem bili i muszą teraz odreagować. Kuba ma jeszcze jeden egzamin z filozofii- a któż to wymyślił... manager-filozof. Ja muszę wreszcie zaliczyć ćwiczenia z mikroekonomii u "Pięknego Grzegorza", który lubi różowe koszule a głos ma jakby usiadł sobie na... No właśnie... a uwalił nas ponad 60 z około setki na roku... kompleksy? Nie wnikajmy... Wogóle ten koleś nie pasuje mi do mojej teorii (ta, ja się z Kuby śmieję, że się uczy filozofii a sam filozofuję)"o poziomie zdziwaczenia wykładowców w zależności od tytułu naukowego" która głosi, że im wyższy tytuł takiego delikwenta tym bardziej ma nasrane do gara... A Grzegorz jest magistrem!!! Strach pomyśleć co to będzie jak pewnego dnia zostanie profesorem... 

niedziela, 8 lutego 2009

Czwarty w 108


Bywa w życiu i tak, że kolega ma urodziny.
Wczoraj, w obliczu takiegoż właśnie dnia odświętnego, na kupno prezentu wybrali się wszyscy na stałe zakwaterowani mieszkańcy sto8 prócz solenizanta Jojasona. W naturalnej konsekwencji znajomości zamiłowań wymienionego cwaniaka udaliśmy się do Saturna sknerożercy, gdzieśmy nieomal kupili, odrzuciwszy pomysł chłodzącej podstawki pod laptopa, pendriva kingstona 8Gb. Coś jednakże mówiło nam, że nie jest to prezent idealny. Szukając natchnienia, sami nie wiedząc jak, zawędrowaliśmy w progi zoologicznego. Kamil pchany dziwną obcą siłą wszedł, niby to zobaczyć czy nie ma tarantuli, niby to o ptasznika zagaić.... Jako że ośmionogów nie mieli, skierowaliśmy się na stoisko akwarystyczne, gdzie Kamil jak zwykle wepchał łapska gdzie nie trzeba, i tylko 0,5 mm pancernego plastiku uratowało jego paluchy od zeżarcia przez pięknego, walecznego i szlachetnego, granatowego bojownika. Było to jak grom z jasnego nieba! Prezent idealny, bo na cholerę mu rybka? Nie to co skarpetki krawat czy pendrive. Spojrzeliśmy po sobie, upewniliśmy się jeszcze tylko czy fish bowl nie znajduje się zbyt na prawo od naszej linii ograniczeń budżetowych, i już godzinę później Jojo mógł udawać że cieszy go niebieska złota rybka!

Rybka zwie się Tango, (mrużył już oczka na imię Rockie ale Jojo się nie zna), jest trenowana na zabójcę pitbulli, tymczasem treningowo zagryza już jamniki, oraz podpitala po kostkach obcych wizytujących 108, żywimy go narybkiem gupików, sercami wołowymi i małymi kotkami.

Będziemy na bieżąco informować jak rozwija się mały Tango.

piątek, 6 lutego 2009

108 sposobów na edukację...


Egzamin, zaliczenie, lulu, egzamin, lulu, zaliczenie, egzamin... jednym słowem SESJA!!! A, że mało tego nie jest i jakbyś się nie starał, ile kawy i plusz aktiwów nie wypił to Panie, nie ogarniesz tego za chu...a (No trzeba jakoś lenistwo usprawiedliwić, prawda?) Tak więc jedynym wyjściem są pomoce naukowe w wersji kieszonkowej... I dziś właśnie niemal cała podłoga w 108 usiana była owymi pomocami od drzwi prawie do okna... Ale po kolei: Najpierw trzeba było pomoce skołować, bo komu by się chciało je produkować??? Są tacy, ale ja osobiście ich nie widziałem, pewnie duchy jakie albo zombiaki... No więc wyprawa na miasteczko, żeby owe pomoce wydrukować i ewentualnie skonsumować szybki obiadek. Powrót do 108 i pierwszy problem... Nożyczki! Przecież nie bedę robił wydzieranki. Ale od czego są inni Faficzanie? Długo nie szukałem, chłopaki w 106 stanęli na wysokości zadania i zabrałem się za wycinanie. Problem numer 2: Taśma klejąca! Nie chciało mi się już pukać do każdych drzwi z głupim pytaniem: ej, macie taśmę? Szybko więc pobiegłem do 304 bo tam taśma była na bank, w końcu tam też przygotowania to jutrzejszego ezaminu z geografii ekonomicznej idą pełną parą. Potem problem nr3: pomieszały mi się części składowe mojej pomocy i potrzebowałem 15 minut i 50% naszej podłogi, żeby ustalić co jest pierwsze, co ostatnie a co pomiędzy... Potem klejenie, składanie i najgorsze: wiedzieć gdzie co jest...  Czy wiem? Okaże się jutro... Jedno wiem na pewno: stolica Madagaskaru to Antananarywa... ale ta nie jest najgorsza... stolicy Sri Lanki nie jestem nawet w stanie napisać a co dopiero wymówić... 

wtorek, 3 lutego 2009

Gdy lodówka nie bangla...


Jojo w weekend postanowił rozmrozić lodówkę... ale nie tak normalnie, o nie! Nie Jojo. On nigdy nic nie zrobi tak jak inni, musi po swojemu... i tak nie zastanawiając się wiele zagotował wodę w czajniku nalał ją do największej patelni jaką posiadamy w 108 (uwierzcie mi, jest ogromna) i włożył do... zamrażarki... Rozmroziła się ponoć ekspresowo! Po udanej wydawałoby się akcji podjął próbę rozruchu tego niezbędnego dla fafikowej egzystencji w 108 urządzenia... bez skutku... Krótko mówiąc Jojo zjebszczył lodówkę! Ale na szczęście mamy zapasową... Jeszcze lepszą i nie mniej pojemną! Więc nasze zapasy spokojnie przetrwają parę najbliższych dni, pod warunkiem, że nie zaleje nas fala gorącego powietrza z Afryki ale o to chyba martwić w lutym się nie musimy...