Złote Myśli Joja

wtorek, 13 stycznia 2009

Polowanie na Joja...

Wczoraj ogarnęła nas totalna głupawka... chyba spowodowane  jest to nadmiarem stresu przed nieuchronnie zbliżającą sie sesją i chęcią odreagowania... A zaczęło się dosyć niewinnie, poprosiłem Kubę, żeby mi dał swoją zajebistą 50-cio metrową dynamiczną linę wspinaczkową, żebym powiązał sobie supełki podwójną ósemką zwane. Wiem,wiem powinienem się uczyć, ale czułem, że to jeszcze nie ten moment i weny mi jeszcze trochę brakuje a siedzieć jak ciul jakiś przecież nie będę... Robić coś trzeba. No i stało się...padło hasło "choć zwiążemy Joja" dwa razy Kuba powtarzać nie musiał :P I zaczęłą się szaleńcza pogoń za Jojem z małymi przerwami na pomieszanie sosu i ryżu coby się nie przypaliły bo byliśmy w trakcie gotowania obiadku... Z tym łapaniem nie było wcale tak łatwo... próbowaliśmy metodą na kowboja czyli rzucać lassem, zarzucaliśmy sieć (czyli 50m liny zwinięte w kłębek) ale nie skutkowało... Jojo stawiał opór... cholera, ludzie z kresów to mają jednak krzepę :) Ale koniec końców po jakichś 2 godzinach udało się Piotrka skrępować i choć trochę wytargać po fafikowym korytarzu... choć On nadal utrzymuje, że złapać się nie dał i to wogóle nam się śniło... Ale, że w pokoju mamy demokrację i zarządziliśmy głosowanie to stosunkiem głosów 2:1 Jojo został schwytany!!!

Fotki z akcji mamy tylko dwie i to nienajlepszej jakości bo aparaty w domach zostały i fonem trzeba było robić...

1 komentarz:

  1. jeju, jak ja wam współczuję wstawania o tak wczesnych godzinach rannych.. :(

    gratulacje udanej akcji ^^

    OdpowiedzUsuń